Ile razy, będąc dzieckiem, usłyszałaś przy stole ten absurdalny zakaz: „przy jedzeniu się nie gada!”? Przecież to zupełnie sprzeczne nie tylko z naszą naturą, ale i z wielowiekową tradycją! To właśnie nad miskami i talerzami pełnymi pyszności płynęły gawędy, ploteczki i przekazywane z dziada pradziada rodowe historie… Gadaj więc śmiało z pełną buzią i uśmiechaj się przy tym pełną gębą. Nie wiesz, o czym? Cóż, tematy dosłownie leżą na talerzu! Oto kilka ciekawostek o krupniku, pyzach i pierogach, którymi zabłyśniesz na niejednym obiedzie…
Święty Jacku z pierogami!
Często zdarza nam się używać dość dziwnych wyrażeń czy powiedzonek, nad którymi specjalnie się nie zastanawiamy – a szkoda. Z kilku tajemniczych słów można czasem odgrzebać fascynujące historie. Słyszałeś kiedyś, jak twoja babcia albo wujek zakrzyknęli zdziwieni: „o, święty Jacku z pierogami!”? Zdarza się to coraz rzadziej, ale wciąż czasem można się spotkać z tym dziwacznym powiedzonkiem. Co ma święty Jacek do pierogów?
Okazuje się, że według popularnej legendy to właśnie św. Jacek Odrowąż, dominikanin i misjonarz, miał sprowadzić do Polski pierogi i spopularyzować je. W XIII w. odbył on wraz z towarzyszami podróż na Ruś, do Kijowa – przekazywana z dziada pradziada historia głosi, że to właśnie tam zasmakował w pierogach i nauczył się je robić. Stąd zresztą miała się wziąć nazwa „pierogi ruskie”, choć wówczas ich receptura musiała być zupełnie inna, bo w Europie nie znano jeszcze ziemniaków. Inne wersje tej legendy mówią też, że podczas najazdu tatarskiego w 1241 r. święty Jacek miał „karmić krakowian pierogami” własnego wyrobu.
Nie wiadomo, czy to wszystko się wydarzyło, ale w tradycji ludowej pierogi na dobre przylgnęły do wizerunku świętego Jacka. Do dziś na przedstawiających go obrazach i rzeźbach pojawia się obowiązkowy półmisek pełen parujących, świeżutkich pierożków.
Pyza pyzie nierówna
Mówiąc o pyzach, większość z nas ma na myśli kuliste lub owalne ziemniaczane kluski z wody, najczęściej z mięsnym nadzieniem. Choć to faktycznie najpopularniejsza i najbardziej zakorzeniona w naszych wyobrażeniach wersja tego dania, warto wiedzieć, że rodzajów klusek zaliczanych do tej samej pyzatej rodziny jest znacznie więcej. W różnych regionach Polski przyrządza się między innymi:
- Pyzy borowiackie. To przyrządzane w rejonie Borów Tucholskich duże, owalne pyzy z twarogowym farszem, podawane obowiązkowo ze smażonym boczkiem i cebulką.
- Tertuny. Sposób ich przyrządzania tkwi w nazwie – wykonywane są z tartych surowych i gotowanych ziemniaków. Najbardziej znane są pochodzące z Lubelszczyzny tertuny brzozowickie, nadziewane mieloną soczewicą.
- Parowańce. Przede wszystkim, jak sama nazwa wskazuje, te specyficzne pyzy gotowane są na parze – ale to nie jedyna i nie najważniejsza różnica. Parowańce przygotowuje się bowiem z ciasta drożdżowego: z ziemniakami nie mają więc nic wspólnego. Na Lubelszczyźnie zwykle nadziewa się je kaszą jaglaną lub słodkim serem, w okolicach Poznania zaś pozostawia się je bez nadzienia.
- Bombolki. To dość dalekie krewne pyz – słodkie, drożdżowe, okrągłe kluski pieczone w piecu i podawane z roztopionym masłem z miodem. Podaje je się jako deser na Podhalu.
Krupnik – na talerzu czy… w kieliszku?
Na ministerialnej „Liście produktów tradycyjnych” znajdziemy trzy pozycje z krupnikiem w nazwie: krupnik pszczelowolski, krupnik z Grębkowa oraz krupnik niwiski. Jednak tylko ten ostatni podaje się w misce lub w talerzu jako danie obiadowe – na pozostałe dwa należy raczej przygotować… kieliszki.
Słowo „krupnik” ma bowiem w języku polskim kilka znaczeń – mówi się tak nie tylko na gęstą zupę z kaszą jęczmienną, ale też na pewien specyficzny trunek, który swoim rodowodem sięga czasów Rzeczpospolitej Sarmackiej. To słodka wódka miodowa, którą aromatyzuje się (w różnych proporcjach) przyprawami korzennymi: cynamonem, goździkami, gałką muszkatołową, kardamonem czy imbirem. Taki krupnik charakteryzuje się złotym kolorem i dość gęstą konsystencją.
Zastanawiasz się, co w takim razie łączy zupę z miodową wódką, że noszą tę samą nazwę? Cóż, musimy cię rozczarować – to czysty zbieg okoliczności. Krupnik-zupa swoje miano zawdzięcza kaszy jęczmiennej, regionalnie nazywanej „krupami”, podczas gdy krupnik-wódka wytwarzany był zwykle z tak zwanego miodu krupnistego – skrystalizowanego w ziarna ze starości. Ot, i cała tajemnica!
I chyba warto ją znać, by nie dziwić się, jak to żeberko się tam zmieści, gdy znajomi zaproponują kieliszeczek krupniku…