Co mają wspólnego ziemniaczane pyzy z utworami Adama Mickiewicza? I jedne, i drugie od lat niezmiennie zachwycają Polaków i stanowią prawdziwą ucztę dla zmysłów… Jędrne, pyszne pyzy z mięsem to wszak prawdziwa kulinarna poezja. Można by pisać o nich godzinami, a i tak pewnie nie udałoby się w pełni oddać ich wyjątkowego charakteru i niepowtarzalnego smaku. Czujesz przypływ weny? Możesz wykorzystać je na dwa sposoby: nie żałując rymów częstochowskich, spisz swoją „Odę do pyzowatości” – albo po prostu przygotuj prawdziwą, przepyszną pyzową epopeję we własnej kuchni!
Bohaterski epos o pyzach na Twoim talerzu
Nie oszukujmy się – twórcy takich przepastnych, doniosłych dzieł często specjalizują się w laniu wody. Jeśli chcesz stworzyć prawdziwą pyzową epopeję, weź z nich przykład – wlej co najmniej 3 litry wody do dużego gara, a następnie podgrzej atmosferę, stawiając tenże gar na gazie. Żeby uniknąć późniejszej nudy i rozwlekłości pyzatych wątków (które mogą zechcieć mocno się ze sobą złączyć), dodaj do środka szczyptę soli i trochę oleju.
Gdy emocje w garze sięgną zenitu, wprowadź tam dynamicznie główne wątki – Pyzy z mięsem Proste Historie. Dokładnie wymieszaj je ze sobą, tak, żeby one same przez chwilę poczuły się zagubione. Myślisz, że wpadły w Twoją opowieść jak śliwki w kompot? Nie martw się, po kilku minutach wypłyną na powierzchnię i okażą się dużo treściwsze, niż się spodziewałaś… Pozwól im podryfować, ale nie dopuszczaj do ponownej kulminacji zdarzeń w garze – wyjmij je na talerz po jakichś 5, może 7 minutach.
Scena finałowa pyzowej epopei? Czas na niespodziewany zwrot akcji, który idealnie zepnie wszystkie wątki w jedną spójną, smakowitą całość. Oto listki szałwi, podsmażone na łyżce dobrego masła i kunsztownie oplatające parujące na talerzu pyzy! Małe bohaterki, których nikt się w tej historii nie spodziewał – a jednak pasują tu nadspodziewanie dobrze…
Czysta poezja!